![]() |
Tutaj zawsze jest pięknie |
Niektóre wypady w góry, kolokwialnie mówiąc wyrypy (tak, wiem oznacza to zupełnie co innego, w stosunku do tego, co później zostanie tam niżej stworzone, ale po prostu spasowało mi to słowo) zostają w naszej pamięci mimo upływu czasu. I tak też jest z tą.
Nie mogłam sobie darować, aby ta ekspedycja mi umknęła, nie zostając tutaj uwieczniona.
Owe rzeczy działy się w kwietniu. Znowu był to powrót po dłuższej nieobecności na tatrzańskich szlakach. Pewnego pięknego, marcowego dnia, prezentując swój wysoki poziom w grze zwanej kręgle podjęliśmy wraz ze znajomymi decyzję.
- To co, może w Tatry?
(Oczy mi się zaświeciły jak pięciozłotówki!)
- Jasne! To ja mogę ogarnąć i załatwić wszystko.
I zaczęło się.
Ogarnęłam. Załatwiłam (tak lubię to robić, polecam się). Padło na schronisko w Dolinie Roztoki. To był genialny wybór.
...
Plecak- spakowany. Większy niż ja sama (standard). No to jedziem! Tatry nadciągamy.
![]() |
So let's party started |
Jak to ja, pogodoholiczka- znajomi potwierdzą, że nałogowo sprawdzam prognozę pogody.
Sprawdziłam. Średnio to wszystko wyglądało. Miało padać, a deszczu to akurat najmniej pragnęłam na tym wypadzie. No, ale z cukru nie jestem, biorę to na klatę. Dwa mówią, że optymiści to umiarkowani kretyni, tak więc w tym aspekcie optymistką byłam i jestem.
Nie wiem jak to się dzieje, ale ile razy jestem w Tatrach, to pogoda albo się poprawia albo jakimś cudem nie pada. Jak łatwo można wydedukować, rzecz jasna nie padało. Ba.. było ciepło. Na szczęście nosy były tym razem całe.
![]() |
Część naszej ekipy, żwawo gna do przodu |
Z racji iście ekstremalnych warunków, jakie panowały w naszych pięknych, polskich górach (po prostu było trochę śniegu), postanowiliśmy, że odwiedzimy Piąteczkę (Dolina Pięciu Stawów). Pragnąc objaśnić użyte słowo "trochę śniegu"- dla niektórych okazało się walką o życie ;). W końcu mieliśmy kwiecień, a w kwietniu trochę tego białego jest.
![]() |
Tutaj zmierzamy |
Ale po kolei. Docieramy do Zako. Następnie obieramy kierunek Palenica. Kolejno nasza ulubiona, asfaltowa trasa do Moko (Morskiego Oka). Tam jak te wielbłądy na polskiej ziemi zmierzamy w kierunku naszego miejsca pobytu, odbijając na trasie w lewo. W trudach i znojach, z przygodami docieramy do schroniska, które z racji na swe położenie, jest często pomijane (a nie powinno!).
Roztoka przywitała nas słońcem i ciszą. Miałam wrażenie, jakbym znalazła się w trochę innym świecie. To było miłe wrażenie. Miejsce, ludzie, klimat i... jedzenie urzekły mnie (jadłam tam najlepsze naleśniki ever, powaga!).
![]() |
Prawda, ze piknie? |
![]() |
Nasza wspaniała hacjenda |
![]() |
Mówili, że będzie padać. Tak oto padało w niedzielę |
![]() |
Oprócz naleśników, śniadanie również było pierwsza klasa |
Przyspieszając przebieg wydarzeń, zostawiamy nasze ogromne plecaki i obieramy kierunek Dolina Pięciu Stawów. Część osób z naszej ekipy w górach bywała dość sporadycznie (do tej pory). Skutkowało to tym, że pewne osobniki dobrych, górskich, nieślizgowych (?) butów nie posiadali. A właściwie była to jedna osoba (pozdrawiam :) ).
![]() |
No to zaczynamy! Póki, co spokojnie |
![]() |
Kwietniowy śnieg, złego początki (dla niektórych) |
Im wyżej, tym śniegu było coraz więcej; w sensie, że prawie po kolana. Liczyłam na ciut inny krajobraz, ale im trudniej, tym większa zabawa i rzecz jasna satysfakcja. Wiadomo- wspomnienia zostają.
![]() |
Niektórzy nawet na początku się cieszyli- naiwni |
Do Piątki dotarliśmy cali i zdrowi, po drodze spotkaliśmy jeszcze skitourowców (co mam nadzieję zobrazuje wam, że śniegu było sporo).
![]() |
W drodze do Doliny Pięciu Stawów (czarny szlak) /pic. Ulson |
Plan zakładał zejście szlakiem niebieskim, a następnie zielonym obok wodospadu Siklawa, jednak osoby wracające uprzedziły nas, że dość mocno zaczęło sypać i wygląda im to na burzę śnieżną (podejrzewałam bardziej lekką zamieć, ale niech im będzie).
![]() |
Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich jest najwyżej położonym schroniskiem górskim w Polsce (1671 m n.p.m.) |
![]() |
Pięciostawy, to w zasadzie nie pięć, a sześć stawów |
![]() |
Nasza skromna ekipa ekspedycyjna |
Schodzimy tak, jak weszliśmy, czyli czarnym szlakiem. Tzn. schodziliśmy to duże słowo, bardziej przypominało to zjazd i raki tutaj wcale nie okazałyby się głupotą.
Dzięki Bogu za facetów na tym świecie! Gdyby nie jeden superhero jedna z naszych współtowarzyszek miałaby nie lada kłopoty (wspominałam już, że to były najki?). Na całe szczęście przeżyliśmy wszyscy. W nagrodę były roztockie naleśniki z borówkami. Wsunęłam dwa, rzecz jasna z bitą śmietaną (a co!).
![]() |
Niedzielne selfie piękniejszej części ekipy /pic. Ulson |
![]() |
W drodze do Moka |
![]() |
Fotogeniczne jak zawsze Mięgusze, czyli Mięguszowieckie Szczyty (patrząc od środka, od lewej: Mięguszowiecki Szczyt Czarny, Pośredni i Wielki), na prawo załapał się również Mnich |
![]() |
Tak Rysy, na was również będzie pora (po raz kolejny) |
![]() |
Przyłapana |
A tak już na serio, wyciągając wnioski z owej kwietniowej wyprawy.
Góry, to najfajniejsza rzecz jaka powstała na naszej planecie.
Dlaczego?
Bo dzięki nim kolekcjonujemy piękne wspomnienia, kształtujemy swój charakter, łamiemy swoje bariery, spotykamy cudownych ludzi i co najważniejsze sprawdzamy siebie. Uczymy się jak nie odpuszczać, jak nie odpuszczać tam w górach i jak nie odpuszczać w życiu, będąc tu na nizinach. Wcale nie trzeba wybierać się na najwyższe szczyty, aby takich przeżyć doświadczać.
Jak widać na wyżej przytoczonym obrazku w najwyżej położonej dolinie po polskiej stronie Tatr również można modlić się o przeżycie ;).
P.S. Pragnąc uspokoić wszystkich nasza zdobywczyni Piątki w śniegu, zakupiła już odpowiednie obuwie. Dodatkowo dzięki tej właśnie osobie odważyłam się w końcu iść na Orlą, nie muszę wspominać, iż kwietniowy wypad stał się dla niej i dla nas wszystkich początkiem pięknej przygody i przyjaźni. Udało zarazić się kolejne osoby górami.
Enty już raz w życiu przekonałam się, że spontany są najlepsze!
Odwagi, bo marzenia na prawdę się spełniają! ;)
![]() |
Kiedy Twoi współtowarzysze podróży nie są zbyt normalni, a co za tym idzie ty sama również nie jesteś |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz