wtorek, 17 stycznia 2017

Lato w środku zimy, czyli zakochaj się w Szpiglasie


 "Słońce gór szybciej zbliża niż rozrywki miasta." / Jan Alfred Szczepański

 
Za oknem zima w pełni. Przez Polskę przechodzą syberyjskie mrozy. Generalnie to już mam serdecznie dość temperatur z prefiksem do Warszawy na minusie. Ja wszystko rozumiem, że zima i że musi być zimno, ale już mi wystarczy. W Tatrach 2 bądź (czasami) 3 stopień zagrożenia lawinowego. Biały powder już dawno przykrył Taterki. A mi już trochę tęskno za latem.

Uświadamiam sobie, że w zeszłym roku, w lipcu przedreptaliśmy jeszcze kolejny, piękny szlak.
Ktoś kiedyś mi wspomniał, że to jeden z najpiękniejszych w całych polskich Tatrach (pozdrawiam Maciek!). Jako niezwykle zdecydowana osoba chyba nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, który na to miano zasługuje. Na pewno jeden z piękniejszych i zapierających dech w piersiach (standard, rzekłoby się).
Do rzeczy.
Wieść głosi, że znajomość mapy to bardzo przydatna umiejętność. Szczególnie w górach. Jeśli kiedyś zastanawialiście się czy w Tatrach można się zgubić, to pędzę z odpowiedzią owszem można, baa mając mapę przy sobie (nawet dwie)! I nie mam tutaj na myśli zgubionych wędrowców na szlaku do Morskiego Oka. ;)
Dzisiaj wybierzemy się więc na Szpiglasowy Wierch. Zapraszam.


Zaczynamy!

Drugi dzień lipca, sobota, szykuje się kolejny piękny dzień. Ruszamy do Zakopanego skoro świt, aby ominąć falę upałów... i tłumów. Trasa na dziś: Piątka* - Szpiglas**- Moko***.
*Piątka= Dolina Pięciu Stawów
**Szpiglas= Szpiglasowy Wierch
***Moko= Morskie Oko
(mowa o szlaku w warunkach letnich, gdyż w warunkach zimowych szlak jest mocno lawiniasty)



Siklawa- wodospad w Tatrach Wysokich na potoku Roztoka

Siklawa- największy wodospad w Polsce

[Ostrzegam, iż dalsze czytanie oraz analiza zdjęć skutuje to nieodwracalnym w skutkach zakochaniem w owym szlaku (mówię z autopsji).] Wpadniecie po uszy. Ale po kolei.


Wybaczcie, ale nie mogło się obejść bez selfie, prezentacja bicepsów ;)

W wielu przewodnikach, forach czy innych blogach możemy dowiedzieć się, że Szpiglasowy Wierch jest szczytem polecanym dla osób, które:
a) zaczynają swoją przygodę z Tatrami Wysokimi,
b) chcą oswoić się z łańcuchami,
c) chcą oswoić się z lufą (ekspozycją).
Myślę, że z każdym podpunktem się zgodzę.

Na przepiękne 2172 m n.p.m. prowadzą dwie drogi:
1) Piątka- Szpiglas- Moko,
2) Moko- Szpiglas- Moko.
Osobiście preferuję trasę nr 1, ze względu na to, iż wolę podchodzić do Pięciu Stawów niż przemierzać ceprostradę do Moka (trasę z Morskiego Oka pozostawiam "na dobitkę", na potem). Dodatkowo większe trudności na trasie preferuję pokonywać pod górę niż w dół (zawsze to łatwiej). Jak to mawiają, ile ludzi, tyle preferencji. Tak czy owak obie opcje gorąco polecam.

Czy chcemy, czy nie zaczynamy w Palenicy Białczańskiej. Przemierzać będziemy trasę, gdzie ostatnimi czasy gubi się wielu turystów, ale spokojnie, tutaj (jeszcze) się nie gubimy. Dziarskim krokiem odbijamy w prawo na zielony szlak, który prowadzi do Pięciu Stawów. Decydujemy się kontynuować go aż do końca, podchodząc do Piątki obok Wodospadu Siklawy.


Siklawa liczy około 70 m wysokości, najbardziej imponuje w czasie dużych deszczów

Wielki Staw Polski przed państwem

Na rozwidleniu dwóch szlaków prowadzących do Doliny Pięciu Stawów - czarnym i zielonym- spotkamy niezwykle sympatyczną koleżankę- kozicę, która ni z tego ni z owego decyduje się towarzyszyć nam aż do Siklawy. Niestety z wrażenia oraz bliskości kozicy zapomniam zrobić zdjęcia. Natomiast z tą sympatycznością to może przesadziłam, gdyż w międzyczasie zaczynam się zastanawiać i analizować czy może nas zaatakować. Szpiglas zaczynamy atakować w 4 osobowej ekipie. Gdy w dwie docieramy nad Wielki Staw Polski, decydujemy się razem z Asią, że na pozostałą naszą dwójkę czekamy w schronisku. Z minuty na minutę zaczynamy się coraz bardziej zastanawiać, gdzie reszta ekipy, czyli całe dwie sztuki ludzia.
Po chwili stwierdzamy jednak, że nasi zdobywcy pewnie prosto z wyjścia "na Siklawę" ruszyli na Szpiglas. Postanawiamy podkręcić tempo aby ich dogonić (czyt. podkręcić tempo z Asią oznacza módl się o przetrwanie i nie zgiń w międzyczasie). Czasami zastanawiam się dlaczego niektórzy nie biegają ultrasów (ultramaratonów).



Wielki Staw ponownie


Strażnikówka TPN, wcześniej dawne schronisko

Na Szpiglasowy Wierch prowadzi żółty szlak, ale aby do niego dotrzeć najpierw trzeba przejść kawałek niebieskiego obchodząc cały Wielki Staw. Kolory szlaków odgrywają tutaj kluczową rolę. Mkniemy jak oszalałe (no może prawie), podziwiając po drodze najpiękniejszą dolinę w całych Tatrach.
Na horyzoncie nikogo, mijamy jedną parę (szczerze mówiąc zastanawiam się czemu w górach tak mało ludzi, skoro pogoda petarda).
Liczba osobników przed nami - zero, liczba osobników za nami (już) zero. "Nie ma szans, żeby wyszli na Szpiglas i już zeszli"- mówi jedna z nas. Stwierdzamy, że Ula oraz Maciej poszli:
a) gdzie indziej,
b) leżą w Pięciu Stawach.





Schronisko zostało zbudowane przez PTT i PTTK latach 1949- 53 (54)



Decydujemy, że trochę zwolnimy (dzięki Bogu!), słońce pali niemiłosiernie (tak z tej oto wyprawy wrócimy opaleni "na Janusza", bez urazy do wszystkich Januszów!).



Tak, była patelnia


W drodze na Szpiglas, idąc niebieskim szlakiem po prawej stronie dostrzegamy żółty szlak prowadzący na Krzyżne (skręt w prawo) wraz z tabliczką, która o tym fakcie informuje. Do Szpiglasowej Przełęczy, a następnie Szpiglasowego Wierchu prowadzi również szlak żółty. Należy jednak pamiętać, że aby do niego dojść musimy pokonać kawałek niebieskiego szlaku, a następnie naszym oczom ukaże się tabliczka ze skrętem w lewo, na nasz docelowy punkt.


Mowa o tej tabliczce ;)

Nasze zguby niestety kierunki pomyliły i zamiast iść na Szpiglasowy Wierch poszli na Krzyżne. Koniec końców na Szpiglas również dotrali, ale nieco później niż my i nieco kilometrów nadrabiając.


Źródło: https://mapa-turystyczna.pl/

Wspinając się coraz wyżej i wyżej naszym oczom ukazuje się przepiękna panorama na Dolinę Pięciu Stawów. Są w życiu takie chwile, że czasami nie wiesz co powiedzieć z wrażenia. To właśnie jest jedna z nich. Generalnie zachwycałam się co pięć minut, ale co tam.



No weź się tu nie zakochaj!

Jest ciepło, bardzo ciepło, bardzo bardzo ciepło, duszno, a podejście w tych warunkach nieco męczące. Po chwili dostrzegamy początek łańcuchów. Należy uważać, gdyż miejsce, w którym one się znajdują jest zacienione i lubi być tam ślisko.
Niczym kozice zwinnie i prędko mijamy łańcuchy i dzień dobry Szpiglasowa Przełęczo. Naszym oczom ukazuje się piękna panorama szlaku, który już za miesiąc będziemy pokonywać, a wówczas nawet przez myśl nam nie przechodzi, że mamy szansę go zrobić; Orla Perć.


Wielki Staw z różnych perspektyw

Wielki Staw, z prawej Przedni Staw, w środku Mały Staw, część panoramy Orlej Perci i Piątka w oddali

Ale, ale to jeszcze nie koniec, tabliczka informuje nas, że jeszcze 15 minut do Szpiglasowego Wierchu, głównego punktu wyprawy.


Niżni Ciemnosmreczyński Staw, górująca nad nim Grań Hrubego - panorama ze Szpiglasa na stronę słowacką

Morskie Oko (z lewej), z prawej, wyżej Czarny Staw Gąsienicowy- widoczna różnica wysokości w położeniu obu jezior. Nad Morskim Okiem wznosi się Żabi Szczyt Niżni, na dalszym planie widoczne jako drugie od prawej - Rysy

12:55 meldujemy się na szczycie.
Rysy, Dolina Pięciu Stawów, Cubryna, Mięguszowiecki Szczyt, Czerwone Wierchy, Miedziane, Bystra- to tylko nieliczne szczyty widziane ze Szpiglasa.
Następnie, to co tygryski nie lubią najbardziej, czyli zejście. Schodzimy do Moka. Tak... Po pewnym czasie dostrzegamy tłumy, dzikie tłumy nad Morskim Okiem. Decydujemy się na szybkie piwko, z którym uciekamy w ustronne miejsce, a następnie niestety już w dół asfaltem...


Chyba już nie ma wątpliwości skąd nazwa Morskiego Oka :)

Za co lubię Szpiglas?
- za kapitalne, fenomenalne, fantastyczne, przepiękne widoki (już mi brakło epitetów),
- za to iż będąc tak blisko Piątki, tak mało osób spotkaliśmy (tak, wiem może się to teraz zmienić),
- za to, że w zasięgu oka mam obok siebie Dolinę Pięciu Stawów oraz przepiękne morskie Morskie Oko,
- za to, że odbiera mi mowę (z wrażenia rzecz jasna).


Mnich

Mimo występowania pewnej ilości biżuterii na szlaku (mowa o łańcuchach), uważam osobiście, iż nie jest to szlak trudny i jest go w stanie pokonać każdy, kto lęku wysokości nie posiada.
Całość przejścia trasy zajęła nam około 8 h.
Rzadko decyduje się na tego typu stwierdzenia, ale według mnie jest to jeden z najpiękniejszych szlaków w całych polskich Tatrach. Osobiście mnie kupił.





P.S. Nasze kochane zguby już w Tatrach się nie gubią ;)
P.S.2 W ramach bonusu spotkali świstaka, czasami chyba warto się zgubić
P.S.3 Jak widać na załączonym wyżej wywodzie właśnie udowodniłam, iż rzekome herezje głoszone przez męską część społeczeństwa, że ponoć kobiety mylą prawą stronę z lewą są bezpodstawne, bo jak widać panom również się to zdarza ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz