poniedziałek, 2 stycznia 2017

Mój pierwszy raz, czyli Sylwester z Piątką

Sylwestra zazwyczaj spędzam albo to na jakiejś domówce, albo na imprezie mniej lub bardziej zorganizowanej, kiedyś nawet zdarzył się maraton filmowy w kinie, ale zawsze ze świetnymi ludźmi. Jak co roku planów na sylwestra- brak. Wpadłam więc na jakże genialny pomysł, aby spędzić go w tym roku w górach. W schroniskach tu i ówdzie już się sypiało, lubię atmosferę schroniskową, zawsze można spotkać kogoś ciekawego.
*na wstępie Piątka = Dolina Pięciu Stawów
**gleba= miejsce na ziemi w schronisku
***MOKO= Morskie Oko 

Piątka- nadciągamy!
A jak w górach, to wiadomo, że w Piątce (Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów).
Dlaczego tam? Bo naczytałam się tych relacji na blogach, informacji na forach górskich. Musiałam więc sama na własnej skórze przekonać się czy rzeczywiście jest taki:
a) hardcore?
b) czy warto?
c) czy faktycznie leci samo disco- polo?
d) czy panowie potrafią tańczyć?
e) czy jest gdzie spać?
Zastanawiam się teraz czy nie powinnam zacząć ściemniać, że nie warto, że beznadziejna impreza, że co to w ogóle za ludzie tam, że po cóż tam leźć i że szkoda zachodu. Bo jak zaraz skrobnę to i owo, jak było, to obawiam się, że za rok ta moja skromna karimatka na całe 162cm nie zmieści się na glebie.

Ruszamy ;)
Zacznijmy od początku.
Jak to z rezerwacją?
Chcesz rezerwować dziś/ jutro/ za tydzień? Zapomnij. Już wszystko zajęte. Tak, na sylwestra w 2017 roku, tak na tego 31 grudnia 2017. Sprawdzone info, dziś otrzymałam informację, że wolnych pokoi na "za rok" już nie ma. Ale nie szkodzi ;), gleba za rok też będzie moja.
Generalnie polecam rezerwację robić rok wcześniej (lub ponad rok wcześniej). Ja w tym roku z moją ekipą ekspedycyjną (całe trzy osoby) takowej nie miałam, jak widać przeżyliśmy. Schronisko dysponuje 67 miejscami noclegowymi plus 15 miejsc na glebie (z doświadczenia mogę powiedzieć, że na tej na glebie miejsca jest znacznie więcej).

Witamy w Narnii, pardon w TPN
Jak z dojściem w zimie?
Latem do Piątki z Doliny Roztoki można dojść na dwa sposoby:
1) zielonym szlakiem prowadzącym obok Wielkiej Siklawy nad brzeg Wielkiego Stawu Polskiego
2) czarnym, biegnącym z dna doliny w lewo, a następnie trawersem Niżniej Kopy prosto do schroniska nad Przednim Stawem Polskim.
Zimowy wariant jest ciut inny, ze względu na zagrożenie lawinowe. Początkowo jest równoległy do czarnego szlaku letniego, jednak nie trawersuje stromych zboczy Niżniej Kopy. A mianowicie obchodzi ją dookoła, dołączając do niebieskiego szlaku, który prowadzi przez Świstówkę Roztocką nad Morskie Oko. Tu skręcamy w prawo, w stronę schroniska (ponieważ szlak nad Morskie Oko jest zimą zamknięty!)
Aby nam łatwiej było dotrzeć na trasie zimowej orientację ułatwiają nam niebieskie bądź seledynowe (ach te kobiety!) tyczki.

Jesteśmy na trasie do MOKA, tak na tej samej na której zgubili się ostatnio turyści ;)

Ktoś się pytał, czy w Tatrach mamy śnieg?
Czy trudno dostać się do Piątki zimą?
Nie będę się wymądrzać na temat turystyki zimowej w Tatrach, bo ja w Tatry to zawsze latem. Także kilka słów od laika w tej kwestii. Trasa nie jest ciężka. No chyba, że niesiesz 30 kilo na plecach, kondycję masz zerową i dwie lewe nogi- ale takich skrajności nie zakładajmy. A poważnie, jak to zimą (i nie tylko) trzeba uważać, monitorować pogodę, sprawdzać zagrożenie lawinowe, ale jeśli mamy porządne buty, ciepłą kurtkę i raki to damy radę.
Raki- czy konieczne? Polecam, zalecam, nie zaszkodzi mieć, szczególnie na końcowym podejściu znacznie ułatwiają wyjście, a następnie zejście (no chyba, że chcesz uskuteczniać technikę duposchodzenia). Druga sprawa jeśli nawet okażą się zbędne, to raki koszykowe nie ważą dużo.

Wodogrzmoty Mickiewicza


Moje szpilki na Sylwestra
Jak z noclegiem?
My w tym roku przygotowaliśmy się na najgorsze- czytaj brak snu. Jakże miło zaskoczona byłam, gdyż ponieważ mogłam spać całe 2 godziny i to nie na schodach!
Generalnie jak doszliśmy do schroniska około godziny 13-14, wszystkie "normalne" miejsca na glebie były zajęte. Wolne ostało się strategiczne miejsce na schodach- jest radość. Część osób, która przyszła po nas dosłownie już nie miała gdzie spać (nawet schody były już oblegane). Jak wyszło w rzeczywistości, to oczywiście nie spaliśmy na owych schodach. Bawiliśmy się do końca, czyli gdzieś do 4:30, następnie muzyka ucichła i można było rozkładać się ze swoją karimatą w sali głównej. Dla delikatnych oraz wyczulonych na chrapanie polecam zatyczki, gdyż panowie tego wieczoru dawali niezły koncert.




Jak było?
Około 13- 14 docieramy do schroniska, szybkie przepakowanie i zmierzamy do sali głównej. Tam trzeba coś zjeść. Szef kuchni, jak to w Piątce poleca wyśmienitą pomidorową. Ale nie przejmuj się, że będziesz osamotniony jedząc zupę (np. gdy Twoi towarzysze podróży na chwilę postanowią wyjść)- nie ma takiej możliwości. Zaraz ktoś do Ciebie zagaduje. Czy to możliwe w Polsce? Że obcy i że na dodatek mili? A i owszem, górskie łajzy- to specyficzna odmiana, która tak lubi i robi. Nowe znajomości nawiązują się więc w tempie iście ekspresowym.

Ostatnia prosta, tzn. ostatnia "górka"


No dzień dobry bardzo Piątko!


 
Co następuje dalej. Rozmowy, rozmowy, a potem rozmowy przy piwie i takich tam innych napojach ;). Szef kuchni informuje, że do godziny 20:00 kuchnia jest czynna. Następnie dociera info, że o 22:00 rozkręcają stoły? Ale jak to?! System nagłaśniający już wisi (o borze iglasty tylko czy to nie rypnie w trakcie). O 22:00 chłopaki stoły wynoszą i zaczyna się- impreza. Stroje wieczorowe- obowiązuje dres, choć zdarzyło się kilka kiecek (dziewczyny się postarały). Obuwie- co kto woli, jedni preferują treki, inni klapki, czy trampki, jeszcze inni naturę, czyli bawię się na boso (tak, podziwiam bardzo). Niektórzy wybrali opcję hotelu pod chmurką (szacun Ulka!).

Kubeczek Ulki, a to po lewej to nie wiem kogo ;)

Schroniskowe selfie
Boimy się, że będzie samo disco- polo. Ja rozumiem, że 3/4 Polski się przy tym bawi, szanuje to; nasze obawy są jednak bezpodstawne. DJ- pierwsza klasa. Muzyka- iście taneczna. Zaczynamy więc zabawę. Polecam przywdziać jakieś trampki czy coś tym stylu, gdyż raz treki nie są zbyt wygodne do tańca, dwa w japonkach modlisz się o przeżycie (mówię z autopsji). Na parkiecie pojawiają się pierwsi tancerze, pełen szacun, idzie im wybornie. Sama padam "ofiarą" tańców hulańców. Do dziś bolą mnie stopy, nie od gór, nie od chodzenia, od tańca. Bawię się świetnie, serio dawno się tak nie wytańczyłam.
Co robią osobniki nie lubiące tańczyć- rozmawiają, aczkolwiek po kilku głębszych odkrywają, że taniec to jednak ich żywioł. I tak tańczymy, rozmawiamy, śmiejemy się, śpiewamy (?) czyli standardowo na imprezie. Chwilę przed 24:00 wychodzimy przed schronisko, aby przywitać wspólnie Nowy Rok. Nie strzelamy, bo w górach fajerwerki nie są przyjazne dla zwierząt. Podziwiamy niespodziankę, którą przygotowały dla nas gospodynie schroniska. Odliczamy ostatnie sekundy starego roku, otwieramy szampany i składamy sobie życzenia. Następnie powrót na parkiet i ciąg dalszy zabawy do białego rana (dosłownie).

Czy polecam?
Generalnie jestem zdania, że przecież nie ważne jest miejsce, gdzie spędza się sylwestra, a ważni są ludzie. I tego nadal się trzymam.
Mój był świetny, nie dlatego, że spędzany był w najwyżej położonym schronisku w Polsce. Był świetny, gdyż spędzany był z cudownymi ludźmi.
Do Piątki nie wyjedziesz kolejką, nie przyjedziesz bryczką. Do Piątki trzeba dostać się "na własnych nogach". Kto, jak nie osoby które góry kochają miłością bezgraniczną, będzie taszczył plecak na 1671 m n.p.m. tylko po to aby spać na glebie niecałe 2 godziny. Dlatego polecam (chociaż raz w życiu) sylwestra w Piątce ze względu na kapitalnych ludzi, którzy opowiadają ciekawe górskie (i nie tylko górskie) historie, którzy potrafią się bawić (i tańczyć) oraz przede wszystkim polecam sylwestra w Piątce ze względu na mistrzowską i niepowtarzalną atmosferę.
Noworoczne zdjęcia Piątki poniżej:








P.S. jeśli po sylwestrze w Piątce planujesz jakieś ambitniejsze łojenie gór- daj Pan/-i spokój, no chyba że jesteś hardcorem ;)
P.S.2 wiecie co było jeszcze świetne? Brak zasięgu w Piątce, w Sylwestra bądź mocno ograniczony, gdyż z Internetem nie dało rady połączyć (tak, niestety sprawdzałam), nikt nie siedział w telefonie (no chyba, że kręcił bądź cykał fotki), ludzie ze sobą rozmawiali, a nie siedzieli z nosem w smartfonach. Zdecydowanie zdrowo :)



To jak widzimy się za rok w Piątce? ;)

11 komentarzy:

  1. :) Super! Piękne zdjęcia i mega Sylwester!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna relacja ale jejjeje te niebieskaaaaaawe okropne zdjecia az bola;) wiem ze to przychodzi z czasem ale uwazaj na kontrast i nasycenie(szczegolnie nasycenie);) powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm albo to taki balans bieli mialas ustawiony.. Tak czy inaczje powodzenia

      Usuń
    2. dzięki za uwagi ;) , ale nie wymagajmy cudów od zdjęć robionych telefonem :p

      Usuń
  3. Miło dowiedzieć się że można się tak bawić w Piątce, zachecajacy Twój opis :-) Osoba mi się PS2. :-)
    Azdheia spróbuj skorygować w aplikacji snapseed - nie zaszkodzi :-) Kadry bardzo ładne - pozdrowienia!
    Szarotka tatrzanska :-) Asia

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę okropne literówki w moim wpisie! Ha ha. Chodziło mi o to, że podoba mi się Twój ps nr 2 - bez internetu, oraz pisałam o zdjęciach: tych z telefonu i tych innych :-)
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziekuje Asia :) <3 mi tez sie podobala opcja ps.2 ;) szczegolnie w sylwestra

      Usuń
  5. "P.S. jeśli po sylwestrze w Piątce planujesz jakieś ambitniejsze łojenie gór- daj Pan/-i spokój, no chyba że jesteś hardcorem ;)" - pogrubić! pogrubić! ;) pozdrawiam :)
    A Sylwester w Piąteczce cudowna sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps. z autopsji :D, zgadza sie Lukasz, cudowna sprawa, wiec wracam za rok ;)

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń